Zespół Szkolno-Przedszkolny nr 1
Szkoła Podstawowa nr 8 im. gen. Karola Rolow Miałowskiego

Przedszkole Miejskie nr 1
w Oławie

strona główna

BIP

Kalendarz roku szkolnego 2011/2012

kontakt

Sprawozdanie z wycieczki nr 22  realizowanej w ramach projektu „Dolnośląska szkoła liderem projakościowych zmian w polskim systemie edukacji”

WROCŁAW- NAUKI ŚCISŁE- MOJA PASJA

 

       I.            Uczestnicy: uczniowie Szkoły Podstawowej nr 8 w Zespole Szkolno-Przedszkolnym nr 1 w Oławie
oraz uczniowie Szkoły Podstawowej nr 1 w Oławie

     II.            Termin: 19 stycznia 2011r.

  III.            Miejsce: Wrocław

 

Wyjazd spod szkoły zaplanowany był na 7.30, więc zbiórka została wyznaczona o 7.15. Uczestnikami wycieczki byli uczniowie klas 4-6 oraz jeden chłopiec z klasy trzeciej:  osoby objęte tutoringiem, dzieci biorące udział w zajęciach wyrównawczych z języka polskiego oraz uczniowie z koła języka niemieckiego. Łącznie dwadzieścioro uczniów i dwie opiekunki: Krystyna Cheba oraz Elżbieta Kamiekiewicz. Wszyscy dołączyliśmy do dwudziestoosobowej grupy młodszych dzieci ze Szkoły Podstawowej nr 1 w Oławie, które znajdowały się również pod opieką dwóch pań.

         Niestety autokar przyjechał po nas z opóźnieniem
i wyruszyliśmy do Wrocławia tuż  przed godziną ósmą.

Już na początku przywitał się z nami pan pełniący funkcję pilota, przedstawiając przebieg wycieczki oraz wyrażając oczekiwania wobec nas. W planie było m.in. poszukiwanie wiosny w Parku Szczytnickim, co okazało się absolutnie niemożliwe.

Już w drodze do Planetarium pilot informował o mijanych obiektach i ważnych dla Wrocławia miejscach. Z okien autokaru zobaczyliśmy kościółek św. Maurycego, przejechaliśmy przez najdłuższy wiszący most w Polsce, wjechaliśmy na prawy brzeg południowej Odry, by znaleźć się w dzielnicy bogatej w wyższe uczelnie. Jadąc wzdłuż rzeki mijaliśmy kompleks szpitalny i przejechaliśmy obok budynku z okrągłymi oknami, który został przez pana pilota przyrównany do okrętu. Nasz opiekun wyjątkowo barwnie opisując otoczenie, pokazał nam Przystań Zwierzyniecką i zachęcał do zwiedzania latem Wrocławia drogą wodną. Z wyspy między odnogami rzeki musieliśmy przejechać na prawy brzeg Odry. Kiedy mijaliśmy Ogród Zoologiczny, usłyszeliśmy informacje o tym, że jest to najstarsze ZOO w Polsce i ma prawie 150 lat. Na początku znajdowało się w nim 180 zwierząt, dziś jest ich 4 tysiące. Przejechaliśmy Most Zwierzyniecki i dotarliśmy do ulicy Kopernika, przy której znajduje się obserwatorium.

Uczniowie Szkoły Podstawowej nr 1 udali się do Planetarium, natomiast my mieliśmy przejść spacerkiem pod Halę Stulecia, ale nie pozwoliła na to pogoda. Z powodu deszczu zostaliśmy tam podwiezieni.

Pan pilot opowiedział nam o wsi Szczytniki, która znajdowała się w tym miejscu mniej więcej sto lat temu, wspomniał o okolicznościach, w których powstały znajdujące się w Parku Szczytnickim budowle, opowiedział ciekawostki, które zwykle najszybciej zapamiętujemy i najdłużej przechowujemy w swojej pamięci.

Odtąd wiemy, że hala, w której bywamy na wystawach, targach, koncertach, meczach… została wybudowana
z inicjatywy księcia Wilhelma z zastosowaniem żelbetonu, który był zupełnie nowym materiałem. Obawiano się, że obiekt ulegnie zawaleniu, tym bardziej, że rozpiętość kopuły wynosiła 67 m, a dla porównwnia kopuła Bazyliki św. Piotra ma tych metrów o 25  mniej. Ciekawostką była informacja, że tam właśnie znajdowały się największe organy na świecie, które po wojnie rozebrano na potrzeby wrocławskich kościołów.

Z przyjemnością i satysfakcją przyjęliśmy do wiadomości, że hala jest wpisana na Listę Dziedzictwa Światowego UNESCO, że miejsce to odwiedził nasz ukochany papież podczas Kongresu Eucharystycznego w roku 1997, a także Pablo Picasso, Michaił Szołochow i wiele innych znakomitości.
Spoglądaliśmy na znajdujący się w pobliżu Hali Stulecia Pawilon Czterech Kopuł, który powstał na potrzeby wystawy historycznej, a po wojnie został rozbudowany i przekształcony w Wytwórnię Filmów Fabularnych.

         Zadzierając głowy usiłowaliśmy zgadnąć, jak wysoka jest Iglica, skonstruowana na pamiątkę Wystawy Ziem Zachodnich, która odbyła się w roku 1948. Najbliższy prawdy był Eryk, który sądził, że ten wyjątkowy obiekt ma
100 m, tymczasem jest o 4 metry niższy.

Z podziwem patrzyliśmy na 566 słupów Pergoli, które muszą wyglądać przepięknie, gdy toną w zieleni.

… A z tęsknotą na nieczynną jeszcze fontannę multimedialną. Żałowaliśmy, że to miejsce urokliwe o każdej innej porze roku niż zima (zwłaszcza błotnista) musieliśmy odwiedzać w pośpiechu, bo byliśmy przeganiani przez deszcz.
Z tego też powodu pan pilot jedynie wspomniał o Ogrodzie Japońskim oraz o przeniesionym do Parku Szczytnickiego kościółku, który liczy sobie około 400 lat, a pierwotnie znajdował się na Opolszczyźnie.

Deszcz właśnie się nasilał, gdy opuściliśmy okolice Hali Stulecia i udaliśmy się do Pracowni Dydaktyki
i Popularyzacji Astronomii PLANETARIUM w Instytucie Astronomicznym Uniwersytetu Wrocławskiego.

 Po krótkim wprowadzeniu ze strony młodego astronoma, obejrzeliśmy projekcję obrazów nieba na półsferycznym ekranie. Była ona bardzo trafnie zatytułowana „ Spacer po nocnym niebie”.
Za gospodarzem tego miejsca mogliśmy na koniec powtórzyć pytanie retoryczne, które postawił sam Mikołaj Kopernik „ Cóż piękniejszego nad niebo, które otacza wszystko, co piękne?”
 

Zgodnie ze szczegółowym programem wycieczki udaliśmy się na zajęcia w Instytucie Fizyki Politechniki Wrocławskiej.

„Magiczny świat fizyki” stawał się nam bliższy
w budynku o okrągłych oknach, obok którego wcześniej przejeżdżaliśmy, a który przez naszego pilota został obrazowo przyrównany do okrętu.

Wszyscy byli zainteresowani doświadczeniami prezentowanymi przez pracownika naukowego. Skomplikowane zjawiska fizyczne wyjaśniał, stosując przedmioty codziennego użytku, np. balony, butelkę z wodą, nabój do pióra.

Każdy miał okazję się wypowiedzieć, bo  byliśmy proszeni o objaśnianie zaobserwowanych efektów.
Poza tym wszyscy uczestniczyli w budowaniu układów elektrycznych, przez które przepływał prąd, dzięki czemu świeciła żaróweczka.

Było mądrze, a przy tym wesoło, ciekawie i barwnie. A zaraz potem smacznie,
bo zgodnie z planem udaliśmy się na obiad.

Po posiłku natomiast pojechaliśmy na wydział chemii Uniwersytetu Wrocławskiego, konkretnie na zajęcia
z serii „ Chemiczne wariacje”.

Przygotowany dla nas zestaw ćwiczeń, doświadczeń, eksperymentów był świetnie przemyślany, dostosowany do wieku uczestników zajęć, wyjątkowo barwny, wręcz efektowny.                                        
Oczywiście najbardziej podobały się wszelkie zadania, w których można było bezpośrednio uczestniczyć.

Każdy z chęcią wziąłby do ręki menzurkę z bezbarwną cieczą, którą wystarczyło potrząsnąć, by przybrała niebieską barwę, a odstawiona znów po chwili wyglądała jak woda.
Wszyscy też chcieli wsypywać do naczynia „ magiczny” proszek, który sprawiał, że pojawiała się barwna piana, a ta rosła i przybierała ładne kształty.

Można wymieniać wiele  „chemicznych wariacji”, w których dane nam było uczestniczyć. Niektóre będą przez nas pamiętane krócej, inne dłużej. Niewątpliwie widząc na ekranie krew wszyscy przypomnimy sobie „produkowanie” na naszych oczach sztucznej krwi, wykorzystywanej  na planie filmowym.
Pełni wrażeń opuszczaliśmy gościnny wydział chemii, by zakończyć całodzienną wyprawę spacerem po wrocławskim Rynku.

Z panem przewodnikiem przywitaliśmy się, kiedy było jeszcze jasno, ale gdy się rozstawaliśmy, Rynek lśnił świątecznymi świecidełkami. I choć wszyscy bywamy w tym miejscu stosunkowo często, z prawdziwą przyjemnością spoglądaliśmy na cudowny Ratusz, stare kamieniczki, pobliskie.
Z zaskoczeniem słuchaliśmy, że Piwnica Świdnicka mieściła kiedyś 700 gości, a obsługa liczyła 50 osób.

Oprowadzając nas po mieście mostów i krasnali, jakim jest Wrocław, pan przewodnik czuł się zobowiązany do pokazania wszystkich, które znalazły się na naszej trasie.

Oczywiście większość uczestników wycieczki chciała sobie kupić choćby jakiś drobiazg upamiętniający wspólny wyjazd, więc nam to umożliwiono.

Miłą niespodzianką i cenną pamiątką, stała się Anatomiczna Mapa Oławy według Artysty Terrorysty Slawusa Polonusa.
Została nam podarowana przez kierownika sklepu z upominkami i trafiła do naszej szkolnej biblioteki.
Po zakupach odwiedziliśmy Jatki, dawne wrocławskie więzienie, obejrzeliśmy romański Portal Ołbiński i przy Mostku Czarownic pożegnaliśmy się z panem przewodnikiem. Byliśmy wprawdzie przemarznięci, ale żałowaliśmy, że tak niewiele czasu mogliśmy spędzić, słuchając interesujących opowieści o pobliskim Wrocławiu

Zaraz potem wsiedliśmy do autokaru i około 17.30  byliśmy z powrotem w Oławie.

Niewątpliwie nasz wyjazd byłby dużo przyjemniejszy o innej porze roku, bo w planie był spacer po Parku Szczytnickim, a wiadomo, kiedy takie miejsca są najpiękniejsze.
Zimą także trafiają się śnieżne, mroźne, słoneczne dni, do których 19 stycznia niestety nie należał. Pogody jednak nikt nie jest w stanie do końca przewidzieć.
          Wycieczkę należy niewątpliwie zaliczyć do udanych. Wszyscy, z którymi mieliśmy podczas tej wyprawy do czynienia byli kompetentni, uprzejmi i mieli bardzo dobre podejście do dzieci.
Program był bardzo bogaty i na pewno można nim było wypełnić dwa dni, rozbudowując nieco niektóre elementy. Przewidziane zajęcia autentycznie wciągnęły wszystkie dzieci, niezależnie od ich uzdolnień i zainteresowań. Niektóre już zaczęły planować swą przyszłość na którejś z odwiedzonych uczelni. Wiele się jeszcze w życiu tych młodych ludzi wydarzy i zmieni, ale być może na kimś to jednorazowe spotkanie ze światem fizyki i chemii odcisnęło     lub odciśnie swe piętno.
             Nie usłyszałyśmy z koleżanką od uczestników wycieczki żadnych słów niezadowolenia, a jako największą pochwałę można chyba odczytać stwierdzenie jednej z uczennic, która zapytana, co jej się szczególnie podobało, odpowiedziała: „WSZYSTKO!”.

                                                                         Krystyna Cheba, Elżbieta Kamiekiewicz